Odosobnienia , kwarantanny , izolacji ja mieszam, przędę , dziergam farbuję. Gdy już wypełnię swoje domowe obowiązki , dzieci odrobią lekcję. Ja zasiadam w moim wygodnym fotelu i oddaję się zajęciu , które jest moją pasją . Odrywa mnie od rzeczywistego świata. Nie wyobrażam sobie jak bym mogła tego nie robić. Ten dziwny czas , który teraz nastał w pewnym sensie , pozwala mi nadrobić zaległości w przędzeniu wełny, dzierganiu. W ostatnim poście pisałam o resztkach zakupionych w Anglii . Postanowiłam stworzyć śmieciowe baciki. W skład ich wchodziły ekskluzywne resztki wełen takie jak : alpaka, jak moher, jedwab, merynos i wiele innych niezidentyfikowanych włókien od siebie dołożyłam kolorowe odpadki z produkcji Sari. Wyszła bardzo artystyczna nitka. Na pewno nie jest równa, miejscami ma lekkie zgrubienia. Powstał singiel 197 g - 511 m . Myślę , że spokojnie wystarczy na komin, szalik.
 |
Bardzo lubię takie niteczki |
Poniżej pokażę etapy jak powstała. Nie było tak prosto bo najpierw powstała wełenka w jednolitym kolorze, oj nakręciłam . Podzieliłam mniej więcej po równo , każde z włókien i wymieszałam na drumku pięciokrotnie.
 |
Takie oto były efekty w jasnym kolorze owsianki |
Zdjęcia nie do końca pokazują naturalny , rzeczywisty kolor. Dla mnie wydały się trochę nudne, więc postanowiłam je trochę podrasować. Pogrzebałam w swoich zapasach , znalazłam jedwab Sarii i go dodałam. Efekt bardzo mi się podobał , ale znowu musiałam się nakręcić.
 |
Były bardzo miękkie i puchate |
 |
Na kołowrotku |
 |
Muśnięte kolorem |
W między czasie skończyłam szarego merynosa i wełnę na skarpetki cheviot z nylonem. Obydwie potroiłam sposobem navajo.
 |
Merynos na szal a biała na skarpety |
Jeżeli chodzi o dzierganie skończyłam skarpety, oczywiście ze swojej wełny. Corriedale jasno szare i resztki mojej farbowanki sprzed roku, składu niestety nie znam . A , że jestem okropnym zmarzluchem, nogi mam wiecznie zimne... będą następne. Mąż się śmiał , że powinnam zrobić sobie rajtuzy z wełny , wtedy będzie mi na pewno ciepło. Tym optymistycznym akcentem kończę. Życzę wszystkim dużo zdrowia. Do zobaczenia wkrótce.
Piękne te skarpetki, muszę popełnić takie, a ja ciągle gładkie lub w paseczki robię 😍
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. U mnie dużo resztek kolorowych , więc powstają skarpety. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo i właśnie dlatego zazdroszczę drumka....Też kupiłam mix resztek z Anglii,są cudowne �� mialam kupic drumka ale.niestety inne wydatki pochłonęła mój budżet....śliczne naciski i śliczne moteczki -pozdrawiam Ela S.
OdpowiedzUsuńPotrzeba zdolności i umiejętności, żeby stworzyć takie piękne moteczki. Czytam o tym procesie... jakby to była bajka, bo nie znam tajników przędzenia i farbowania, dla mnie bardziej realne są skarpety, też cudne! Rajtuzy? Jeśli nie ma obaw o podgryzanie to czemu nie. Z żakardowymi wzorkami były czadowe!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe komentarze są one motywacją dla mnie by tworzyć inne niteczki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń