wełna

niedziela, 26 kwietnia 2020

Skarpety i ogród

Od ostatniego postu minęło dwa tygodnie. Były to bardzo pracowite dni. W tym czasie przymusowej izolacji własny ogródek koło domu jest na wagę złota. Ale o moich ogrodowych pracach trochę pózniej , teraz pokażę wam co zrobiłam na drutach. Jeżeli nie mam weny twórczej to robię skarpety. Tym razem z drutów zeszły dwie pary z motywem zwierzęcym. Ostatnio właśnie ten temat bardzo mnie zakręcił. Pierwsza para jest zrobiona z włóczki Nord z Dropsa , którą bardzo lubię i wiele razy powstały z niej skarpety. Motywem głównym jest sowa, wzór pobrany z internetu.

 Druga para z robiona z włóczki skarpetkowej , niestety niewiadomego pochodzenia. Też z motywem ptaków Wzór z internetu.

 Po skończeniu skarpet nie za bardzo wiedziałam co mam zrobić. Po długim namyśle , wybór padł na szal wzorami wrabianymi mam nadzieję , że do zimy go skończę. Robię go z włóczki Nord Drops i Lang Jawoll Magic. Wzór również z internetu. 
 Trochę moje opisy robótkowe potraktowałam po macoszemu , ale chciałam dzisiaj wam napisać kilka słów o moim ogrodzie. Jestem szczęśliwą posiadaczką kawałka ziemi koło domu. Niestety jest to słaba ziemia w większości piaszczysta. Trzeba naprawdę bardzo dużo pracy w niego włożyć by coś wyhodować. A że jestem osobą bardzo upartą nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Co roku powstaje w nim dużo nowych rzeczy. W tym roku postanowiłam wybudować sobie podwyższone grządki i sadzić w pojemnikach i doniczkach. Dać dużo dobrej ziemi i może tym razem zbiory będą większe. Na swojej działce miałam dwuletni kompost , postanowiłam go całkowicie wykorzystać w moim nowym pomyśle. Oczywiście nie starczyło by go do wszystkich grządek, więc dokupiłam , również , duże ilości ziemi ogrodniczej. W moim ogrodzie w zacisznym miejscu , poniewierały się stare cegły, które pozostały po budowie wędzarni. Właśnie z nich zbudowałam dwie grządki, w których już są posiane pierwsze warzywa i posadzone sadzonki, selera, sałaty , kapusty.
Dużo pojemników i roślin i naprawdę dobrze tam się czują

 Jak widzicie na zdjęciu powyżej wyściółkowane miejsce przygotowane pod ogórki. W tym roku jak wiecie panuje susza i właśnie to pomoże mi utrzymać wilgoć w ziemi.
 Znalazłam bardzo dużo informacji o hodowli warzyw w pojemnikach i w tym roku spróbuję. Zobaczymy czy się to uda. I na pewno o tym napiszę. Ale dla nie to jednak było wszystko za mało, więc gdy mąż wrócił z pracy, wymyśliłam dla niego zajęcie i tym sposobem powstały dalsze grządki.
 Truskawki tu bardzo dobrze się czują już są pierwsze pąki kwiatowe, oczywiście ściółkowane słomą dla utrzymania wilgoci.
 Następne tym razem grządka zrobiona z drewnianej palety i też truskaweczki maja się tam dobrze. Następnym moim pomysłem było zrobienie takiego małego inspektu w którym umieściłam doniczki z posianymi ogórkami , kwiatami itd. Też zrobiony z palety na górę użyłam starą szybę.Mam nadzieję , że spełni swoją rolę. Można go podnosić by roślinki przewietrzyć.
 Na koniec pokażę wam moją rekreacyjna część ogrodu, moje małe oczko wodne, gdzie zlatują się wszystkie ptaki z okolicy. I moje ukochane hosty hodowane już trzeci rok w doniczkach i mają sie bardzo dobrze.
 I jeszcze jedne truskawki tym razem wiszące hodowane w doniczkach już kwitną i mają pierwsze owoce.
 Na koniec pozdrawiam was serdecznie, życzę zdrowia. Postaram się na bieżąco pisać o moich eksperymentach ogrodniczych. A tak na ucho następnym razem napiszę o mojej hodowli dżdżownic kalifornijskich, które mam zamiar w lecie przenieść do kompostownika. Pa

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Wełniany kącik

Tak mogę nazwać moje miejsce do pracy , gdzie powstają różne moje prace. Tu przędę , dziergam, rysuję. Nie wyobrażam sobie , żeby nie móc dotknąć wełny, powąchać i już wyobrażać sobie co z niej powstanie. W tych trudnych czasach , gdy tak naprawdę nie wiemy , kiedy to się wszystko skończy. Internet zasypuje nas różnymi historiami , przypuszczeniami , statystykami. I nie wiemy ile to jeszcze będzie trwać i spędzać nam sen z powiek. U mnie ostatnio królują skarpety. Wykonane z mojej wełny. Cheviot z nylonem , moje przędzenie i farbowanie. Z motywem sowy i to nie będą moje ostatnie . Skarpety niestety nie są dla mnie tylko na wąską nogę. Zawsze robię je trochę węższe , niestety potrafią się rozciągnąć.



 Jeżeli chodzi o przędzenie wełny to też powstały 3 motki , są to resztki kupione w Anglii , różnego rodzaju , alpaka, BFL, cirriedale, moher, i wiele innych , których nie rozpoznałam niestety. Nie z wszystkimi miałam do czynienia Potrajałam sposobem navajo , wyszło tego 300 g - 1123,5 m . Jeszcze nie wiem co z tego zrobię. 
W wersji białej
 Ale jak to ze mną bywa nie mogłam się oprzeć , żeby tego nie zafarbować. Poczyniłam to metoda garnkową, czyli wrzuciłam do wody i posypałam barwnikiem i wyszło takie coś : 
Ta wersja bardziej mi się podoba
 Jak wiadomo nigdy nie ma u mnie jednej robótki, tylko jest ich cały kosz. Z braku pomysłu na konkretny projekt znowu skarpety i znowu sowy :) Wzór znaleziony w internecie.
    Wszyscy wiemy jaka jest sytuacja staram się nie wychodzić z domu, więc oprócz wełny, jednak trzeba coś jeść, więc piekę swój własny chleb. Pozdrawiam w tym trudnym czasie, życzę wszystkim zdrowia.