Tak były w pierwszym tygodniu , drugi już nie był taki dobry, ponieważ zmagałam się z przeziębieniem. I w końcu skończyło się zapaleniem oskrzeli. Obłożona stertą leków, syropem na kaszel, pisze ten post. Obok gorący kubek z herbatą z miodem i cytryną. Mam nadzieję , ze szybko postawi mnie to na nogi. Ponieważ snuję się cały dzień w piżamie, trochę śpię , trochę czytam zaległe lektury. I z doskoku przędę i dziergam. Dużymi efektami nie mogę się pochwalić, małżonek wygania do łóżka. Udało mi się skończyć typową mieszankę na skarpety tj. Cheviot z nylonem. Jest to wełna z charakterem nie dla delikatnej skóry. Mi wielbicielce wszelkich gryzaków bardzo odpowiada. Farbowanie bardzo energetyczne jak na tą porę roku. Wszelkiego rodzaju róże, bordo, malinowy jakie miałam pod ręką. Użyłam barwników Kakadu, Jaquarda. Skręt navajo odpowiedni na skarpety. ( powiem w sekrecie , że czekam na książkę na temat przędzenia o której napiszę następnym razem. Z recenzjo od innych zapalonych prządek warta kupienia.
|
Jedno farbowanie a nitka w jednym motku wygląda trochę inaczej |
Warto wspomnieć również o tym , że skończyłam partię alpaki przędzionej z surowego runa. Część pojechała już do właścicielki. Praca przy niej bardzo żmudna , wręcz nudna. Jeżeli chodzi o robótki na drutach udało skończyć mi się skarpetki z wzoru zaczerpniętego z pewnej angielskiej książki. Niestety tak to jest jak się kupuję , patrząc , tylko na okładkę. Powiem szczerze nic ciekawego, poza paroma wzorami , drugi raz bym jej nie kupiła.
|
Skarpety wzór z książki Op-Art |
Mimo choroby i kilku zaczętych prac na druty wskoczyła nowa robótka w stylu Fair Isle , ale o niej postaram się napisać , więcej w kolejnym poście. Pozdrawiam wszystkich i zmykam do łóżka. Buziaki
Piękne kolory tej nowej włóczki.
OdpowiedzUsuńŻyczę rychłego powrotu do zdrowia, by móc cieszyć się radością z dziergania.